Nie taki thriller, jak go malują
Powieść, którą jakiś czas temu wydałem, bywa mroczna, pełna zagadek, a zagrożenie czyha na każdym kroku młodego bohatera imieniem Dominik. To, co natomiast zajmuje najwięcej miejsca na kartkach ponad 400 stronicowej książki, są dramatyczne, lecz codzienne wydarzenia z życia bohaterów. Dlatego błędem było nazywanie Diamentowego Ciernia thrillerem psychologicznym. Książka bez wątpienia zawiera mnóstwo wątków psychologicznych, ale przede wszystkim obyczajowych. Dlatego przepraszam, jeśli ktokolwiek z Czytelników został wprowadzony w błąd moimi działaniami promocyjnymi, nie potrafiłem jasno określić gatunku mojej książki, zdecydowałem więc określić ją mianem thrillera, ponieważ powiewa nim w książce, zwłaszcza w drugiej połowie. To jednak tylko słaby wietrzyk, prawdziwy wicher należy do wątków obyczajowych.
Trylogia zbudowana jest w taki sposób, że pierwszy tom stopniowo nabiera tempa, emocje wzrastają, mrok się zbiera niczym mgła w listopadowy dzień - ale powoli. Dopiero finał znacznie zmienia ton, dzieją się okrutne rzeczy, leje się krew. I właśnie w takim brutalnym tonie fabuła poszybuje do drugiego tomu, który nadal będzie zawierał wątki obyczajowe, zagadek nie zabraknie, łez też nie, jednak Zgromadzenie wyjdzie na pierwszy plan, więc znajdziecie w nim więcej thrillera niż do tej pory zaoferowałem.
Diamentowy Cierń kupicie w księgarniach internetowych. Z chęcią poznam Wasze opinie na lubimyczytać.pl.