The Orbis Universe
  • Start
  • Dzieła
    • Cykl I
      • Pragnę moich łez z powrotem
      • Diamentowy Cierń
  • Autor
  • Kontakt
  • Blog

Ciernisty prolog

lipiec 3, 2021 o 17:43, Brak komentarzy

Diamentowy Cierń, prolog



Rok 1995

Na komodzie stoi niewielki zegar, którego wskazówki stale się przesuwają, odmierzając upływ czasu. Oparty łokciami o stolik stukam w niego palcami. Okropnie ściska mnie w brzuchu, jakby zbierało mi się na mdłości. Nie jestem pewien, czy tak bardzo się denerwuję, czy raczej to skutki wypitego alkoholu.

Dzisiaj był niezwykle intensywny dzień. Wydałem książkę i posłałem ją w świat. Nikt nie musi wiedzieć, że jest moja. Ważne, żeby się spodobała – takie małe marzenie faceta po czterdziestce.

Wstaję z twardego krzesła i chwiejnym krokiem zbliżam się do komody. Głośno bekam, zakrywając palcami popękane usta. Biorę do ręki butelkę najdroższej whisky, jaką mam – dzisiejszy dzień należy porządnie uczcić. Pociągając nosem, wracam na swoje miejsce, wyciągam nogi do przodu i wlewam do szklanki odrobinę alkoholu.

Lada moment wróci Thomas. Nie mogę się doczekać, kiedy przyprowadzi tu tych bandytów i wreszcie spojrzę im w oczy. Chcę wiedzieć, dlaczego skatowali moją córkę. 

Wnętrze wozu kempingowego oświetla płonąca świeca, której płomyk odbija się w ciemnej szybie. Wiosenny wiatr dostaje się do samochodu przez uchylone okno, niosąc ze sobą pohukiwanie sowy. Sięgam po szklankę z whisky i wypijam ją do dna.

W ciągu ostatniego roku poznałem mnóstwo przerażających historii, a ich bohaterowie, mimo ogromnego cierpienia, jakie im wyrządzono, nie zrobili nic, aby zawalczyć o sprawiedliwość. Rodzice Gosi milczeli. Rasul milczał. Milczała również Aisha. Nie do twarzy im w niemocy, lecz byli zbyt słabi, aby cokolwiek zdziałać. Ale ja nie mam w zwyczaju powielać błędów, przed którymi mnie ostrzeżono. System jest zły, a społeczeństwo musi upaść.

Podtrzymuję się na krześle i powoli wstaję. Z nożem w dłoni otwieram drzwi i wpatruję się w ciemny las. Sowa nadal hałasuje, a po Thomasie nie ma ani śladu. Biorę głęboki wdech i wychodzę z auta. Stąpam po wilgotnej trawie, a skórzane pantofle mienią się rosą. Spaceruję pod nocnym niebem, mając w głowie chorobliwe pragnienie zemsty.

Docieram na niewielką polanę, gdzie z samego rana ułożyliśmy stos z suchych gałęzi. Przechadzam się dookoła niego i zaciągam się rześkim powietrzem.

– HALO! – woła ktoś z oddali.

Jestem na tyle pijany, że dopiero po chwili rozpoznaję zachrypnięty głos Thomasa. 

Uderza wielokrotnie w blaszane drzwi samochodu. Wyciągam zapałkę z kieszeni garniturowych spodni i drżącą dłonią pocieram nią o draskę. Momentalnie omiata ją wiatr i szybko gaśnie. Ponawiam próbę i osłaniam zapałkę dłońmi. Przykładam ją do stosu, który błyskawicznie zaczyna być trawiony przez ogień.

– Tutaj jesteś! – Thomas wychodzi zza drzew.

Trzyma w dłoni koniec lin, obwiązanych wokół szyi dwóch młodych mężczyzn. Ich twarze są poobijane – z pewnością nie mógł się oprzeć, aby im nie przyłożyć. Odkąd pamiętam, płynęła w nim gorąca krew. Dobrze, że przyprowadził ich żywych.

Z tyłu stoi Seweryn – młodszy brat Thomasa. Nigdy za nim nie przepadałem, ale okazał się przydatny w ciągu ostatnich miesięcy. Jest właścicielem małego wydawnictwa i to właśnie spod jego skrzydeł wyszło moje dziecko – książka, która z pewnością zakorzeni się w świadomości czytelników na długo. Przynajmniej na to liczę.

– Dosyć łatwo było ich złapać – śmieje się Seweryn.

Powoli do nich podchodzę i wyciągam z kieszeni ostry nóż, który kupiłem specjalnie na tę okazję. Chłopcy, którzy skrzywdzili moje dziecko, wyglądają tak niewinnie. Klepię jednego z nich po gładkiej twarzy bez zarostu, lecz szybko odsuwa ode mnie głowę. Patrzy na mnie lękliwie i nie potrafi nawet przeprosić. Ogień za plecami stale rośnie i zdaje się, że pora go nakarmić.

Thomas odwiązuje liny i ofiary mogą poczuć odrobinę wolności. Seweryn popycha ich w moją stronę, a ja delikatnie się uśmiecham i podnoszę nóż na wysokość ich twarzy. Wyglądają, jakby bali się ognia, chociaż za moment będą zmuszeni z nim zatańczyć.

– Dziękuję ci, Thomasie. – Przejeżdżam palcami po ostrzu. – Dziękuję, Sewerynie… Dobro jest rzeczą, której dziś służycie.

***

Premiera powieści we wrześniu 2021.




Brak komentarzy

Pozostaw odpowiedź







Najnowsze wpisy

  • Nie taki thriller, jak go malują
    10 paź, 2021
  • Ciernisty prolog
    3 lip, 2021
  • Czym właściwie jest ten Diamentowy Cierń?
    3 lip, 2021
  • Czy kocham Polskę?
    1 maj, 2021
  • Pragnę moich łez z powrotem - fragment
    20 mar, 2021
  • Górowianin napisał książkę!
    20 mar, 2021




Utworzono za pomocą Mozello – to najłatwiejszy sposób tworzenia witryn internetowych.

Stwórz swoją stronę internetową lub sklep internetowy z Mozello.

Szybko, łatwo, bez programowania.

Zgłoś nadużycie Dowiedz się więcej