Górowianin napisał książkę!

W lipcu rozesłaliśmy pierwsze propozycje wydawnicze, ale odpowiedziało nam tylko jedno wydawnictwo. Byliśmy zachwyceni, bo w odpowiedzi znajdowało się mnóstwo pochwał. Nasz entuzjazm jednak szybko schłodziła informacja o tym, że ja jako autor muszę współfinansować wydanie, bo taka praktyka jest normalna wśród debiutantów - tłumaczono nam w ten sposób kwotę kilkunastu tysięcy złotych.
We wrześniu rozesłaliśmy kolejne propozycje wydawnicze, otrzymując kilka wiadomości zwrotnych. Jedno wydawnictwo napisało, że nie wezmą mojej powieści pod swoje skrzydła, ponieważ ich program wydawniczy jest wypchany po brzegi i przyjmują tylko nieliczne propozycje z zewnątrz.
W październiku do naszej skrzynki mailowej wpadła odpowiedź od następnego wydawcy. Tym razem jako debiutant miałbym zapłacić nieco ponad dziewięć tysięcy złotych, ale zaproponowano mi, abym skrócił treść powieści, co obniży koszty wydania.
Szalenie wziąłem się do pracy i do grudnia udało mi się pozbyć kilku arkuszy wydawniczych, co i tak wyszło książce na dobre, dodając jej dynamiki. Wysłałem skróconą wersję do tego samego wydawnictwa, lecz aż do połowy stycznia nie uzyskałem żadnej informacji.
Ale później podziękowano mi za cierpliwość i napisano, że książka została przez wydawcę przeczytana. Fabularnie oceniono ją dobrze, chwaląc rozwój głównego bohatera, z którym czytelnicy zdaniem wydawcy by się identyfikowali.
Mój warsztat literacki uznano za kulejący, dodając, iż to norma wśród debiutujących pisarzy. Napisano mi o licznych powtórzeniach, problemach w składni oraz zbyt wolnej dynamice utworu.
Poprosiłem o umowę wydawniczą, która wprowadziła mnie w stan euforii. Chcąc jednak wynegocjować kilka kwestii, napisałem propozycje zmian do umowy, lecz wszystkie zostały odrzucone przez wydawcę. Dlatego zasięgnąłem rady prawnika, który określił tę umową bardzo złą, mogącą prowadzić do konfliktów między mną, a wydawcą, bo mnóstwo kwestii nie zostało w niej nawet poruszonych - składała się zaledwie z dwóch stron. Dla porównania inna umowa, którą otrzymałem miała aż 10 stron.
Jeden wydawca proponował nam zysk w wysokości 10 %, tłumacząc, że aż tyle płacą tylko autorom, którzy finansują wydanie z własnej kieszeni. U innego wydawcy było to 20 %, co przy kilku tysięcznych kosztach po stronie autora wypada dosyć blado.

Schyłek stycznia 2021 roku i początek lutego spędziłem na zastanawianiu się, co robić dalej. Nikt nie chciał wydać mojej książki za darmo, wmawiając mi, że to normalna oferta dla debiutanta. Otóż nie jest normalna, więc przyszłych autorów ostrzegam przed taką praktyką wyłudzania od pisarzy pieniędzy.
Chociaż najpierw miałem ochotę przestać pisać, to ostatecznie razem z Różą i Antoniną podjęliśmy decyzję, że sami wydamy tę powieść.
Tak po tygodniach zadumy zrodziła się we mnie idea self-publishingu. Najpierw poczytałem na ten temat, aby nie skakać od razu na głęboką wodę. Wykorzystałem rady od wszystkich wydawców i jeszcze raz poprawiłem tekst. Pozbyłem się kilku powtórzeń (bo wcale nie było ich tak dużo), skróciłem niektóre fragmenty, jeszcze bardziej dynamizując tekst aż w końcu zleciłem korektę i redakcję, które ruszą w kwietniu, a okładkę zaprojektowałem samodzielnie dzięki programowi Canva.
Pewną formę pomocy otrzymałem ze strony Marty Grzybowskiej - pisarki, która również sama wydała swoją powieść pt. Ponad. Udzieliła mi potrzebnych informacji, dzięki którym wszystko zmierza w odpowiednią stronę.
Patronat medialny nad powieścią objęła Jagoda Szuster, która od jakiegoś czasu mocno mnie wspiera, więc logo jej bloga pojawi się na tylnej części szaty graficznej.
Mój zespół od tygodni pracuje nad planem promocyjnym książki oraz pozyskaniem księgarni i bibliotek, które nas w tym wesprą. Działamy pełną parą, nie bacząc na to, że w tradycyjnych wydawnictwach nam nie wyszło, bo sami staliśmy się wydawcą naszej wspólnej historii.
22 kwietnia wydamy krótką historię pt. Pragnę moich łez z powrotem, która będzie dostępna w Google Books w wersji e-book. Będzie ona ściśle powiązana z powieścią Diamentowy Cierń, bo obie wejdą w skład The Orbis Universe.

Ja i mój zespół daliśmy z siebie wszystko, a pierwszy tom trylogii Diamentowy Cierń zostanie wydany w wersji papierowej we wrześniu 2021 roku i czy przyniesie sukces czy też porażkę - jedno jest pewne, że przygoda z jej napisaniem i samodzielnym wydaniem warta jest zapamiętania i każdego zachodu.
- Dawid Hałajda
Polub stronę autora na facebooku: